Strona:John Galsworthy - Święty.pdf/111

Ta strona została przepisana.

omawiając, co widzieli, jedząc keksy i popijając je mlekiem, zagrzanem na spirytusowej maszynce. Dochodziła druga, kiedy się udali na spoczynek. Pierson zapad! odrazu w sen i nie poruszył się, aż go o wpół do 7mej zbudziło dzwonienie budzika. Miał odprawić o 8mej mszę świętą, wstał więc spiesznie, aby pójść wcześnie do kościoła i przekonać się, czy budynek nie poniósł jakiej szkody. Oto stał przed nim w słońcu, wysoki, szary, nienaruszony, dźwięczący łagodną melodją dzwonów.

3.

O tej samej godzinie Cyryl Morland, ukryty za wałem okopu, zaciągał mocniej pasek i patrzył po raz setny na zegarek na ręce, obliczając dokładnie, w którem miejscu oprze rękę i nogę, by wyskoczyć.
— Niewolno mi w żaden sposób dopuścić — myślał, — by mnie moi chłopcy wyprzedzili. — Tyle a tyle metrów do pierwszej linji nieprzyjacielskiej, tyle a tyle metrów do drugiej linji, potem stanąć. Tak było przy próbach; teraz miało się odbyć przedstawienie! Jeszcze jedna chwila, aż straszliwy wybuch zaporowego ognia zamroczy powietrze dymem, pod którego osłoną mają ruszyć. Objął okiem okopy. Człowiek, stojący obok, dotykał ust kciukiem i wskazującym palcem, jakby właśnie grał w kricketa i miał wysłać piłkę. Żołnierz, stojący nieco dalej, poprawiał owijacze. Jakiś głos rzekł:
— A to ci dopiero orkiestra! — Widział błysk zębów w twarzach opalonych prawie że na czarno. Spojrzał w górę; przez brunatną osłonę pyłu, wznoszącego się po każdem uderzeniu granatu, widać było błękit nieba. Noel! Noel! Noel!... Zagrzebał palce głęboko pod lewą połę munduru, aż wyczuł kształt jej fotografji pomiędzy blokiem meldunkowym a sercem. Serce to biło niespokojnie, tak, jak dawniej w szkole, kiedy wyprężony,