Strona:John Galsworthy - Święty.pdf/177

Ta strona została przepisana.

ję komunikacyjną i stała się z tego powodu nowym terenem łowieckim dla kobiet lekkich obyczajów. Dla obrony ogólnego bezpieczeństwa zostały one obecnie wydalone przez władze miejskie ze swych dawnych stanowisk i musiały wyczekiwać w ciemnościach. To zło właśnie gnębiło Piersona zawsze, jak zmora. Abstynencja, pod której znakiem żył, kazała mu osądzić tę sprawę szczególnie surowo, choć z natury nie skłaniał się do surowości. Więc chociaż pozornie stał zawsze wobec tej kwastji na stanowisku chłodnego potępienia, rozgrywała się w jego duszy bardzo osobista i zacięta walka. Przyłączał się do potępiających wprawdzie nie ze strachu przed własnemi instynktami — na to miał smak zbyt wybredny, a zresztą był za bardzo gentlemanem i w dodatku kapłanem, — czynił to jednak w obawie, że okaże się zbyt pobłażliwy wobec grzechu, wobec czegoś potępionego przez Boga. Był jakby obowiązany patrzeć na występek z punktu widzenia, odpowiadającego jego stanowisku. Kiedy podczas spaceru przechodził koło jednej z tych kobiet, bezwiednie wydymał wargi i marszczył brwi. Ciemność, zalegająca ulicę, nadawała im tyle czaru, tyle djabelskiej potęgi królowania nad nocą. Prócz tego były niebezpieczne dla żołnierzy, a żołnierze znowu zagrażali owieczkom jego stada. Od czasu do czasu dochodziły do jego uszu nieszczęścia rodzinne jego parafjan; żołnierze zawracali głowy młodym dziewczętom, i w rezultacie często czekało je macierzyństwo. Dziewczyny te wydawały mu się bardzo pożałowania godne; nie mógł im jednak wybaczyć płochości i tego, że wodziły na pokuszenie młodych dzielnych ludzi walczących już, lub mających wyruszyć do Walki. Urok, jaki otaczał żołnierzy, nie był dostatecznem usprawiedliwieniem. Ilekroć mu donoszono o narodzinach takich dzieci, zwoływał założony przez siebie komitet, składający się z trzech mężatek i dwóch nieza-