Strona:John Galsworthy - Posiadacz.pdf/10

Ta strona została przepisana.

Tak wielu pisało i dowodziło, jakoby ich rody właśnie były pierwowzorami Forsytów, ze możnaby nieomal uwierzyć w typowość tego gatunku. Obyczaje zmieniają się, urabiają się mody, i dom „Tymoteusza przy Bayswater-Road“ staje się gniazdem nieprawdopodobieństwa we wszystkiem z wyjątkiem jego cech zasadniczych; nie spotkamy się już z podobnym mu, może również z nikim takim jak James czy stary Jolyon. A jednak przekonywają nas codziennie cyfry podawane przez Towarzystwa Ubezpieczeń, a także wyroki sędziów, że nasz raj ziemski, do którego wkradają się dzicy tacy najeźdźcy, jak Piękno i Miłość, porywający nam z przed nosa poczucie bezpieczeństwa — kryje w sobie jeszcze bogate skarby. Tak samo niewątpliwie jak pies odpowie szczekaniem na brzęk łańcucha, na który próbujemy go związać, tak samo opornie przeciwstawi się, tkwiący w naturze ludzkiej, prawdziwy Soames sile rozkładowej, czyhającej dokoła granic jego posiadania.
„Niech zamarła przeszłość grzebie swoich zmarłych“ — lepszem byłoby powiedzeniem, gdyby przeszłość mogła zamierać kiedykolwiek. Trwanie przeszłości w dalszym ciągu jest jednym z owych tragikomicznych błogosławieństw, któremu przeczy każde nowe stulecie, występujące z murowanie niewątpliwą pewnością na widownię dziejów, aby dać wyraz swoim domaganiom się czegoś najzupełniej nowego. Żaden wiek jednak nie jest tak zupełnie nowy! Natura ludzka pod zmienną postacią uroszczeń swoich i zewnętrznego swojego stroju, ma i zawsze będzie miała w sobie bardzo wiele z Forsyta, mogłaby jednak ostatecznie być dużo gorszym tworem.
Zwracając się okiem wstecz ku stuleciu wiktorjańskiemu, którego rozkwit, zmierzch i upadek odzwierciadlony jest w pewnej mierze w „Sadze rodu Forsytów“, widzimy, że