Strona:John Galsworthy - Posiadacz.pdf/157

Ta strona została przepisana.

Soames, mając jeszcze do załatwienia jakieś szczegóły w biurze cmentarnem, poszedł pieszo z Bosinney’em. Miał z nim wiele rzeczy do obgadania, po załatwieniu więc swoich spraw zabrał go do Hampstead, gdzie spożyli lunch w Hiszpańskiej Gospodzie i spędzili dłuższy czas na omawianiu praktycznych szczegółów, związanych z budową domu. Skończywszy z tem, pojechali tramwajem aż do Marmurowego Łuku, skąd Bosinney poszedł do Stanhope Gate, aby zobaczyć się z Juną.
Soames powrócił do domu doskonale usposobiony i zwierzył się Irenie przy obiedzie, że bardzo jest rad z rozmowy z Bosinney’em, który wydaje mu się w istocie bardzo rozsądnym chłopcem; porządny też odbyli spacer, co przyda mu się bardzo na jego wątrobę, jako że nie miał oddawna już okazji użycia ruchu. Wogóle uważać może dzień za udatny. Gdyby nie wzgląd na świeżą żałobę po biednej ciotce Annie, zabrałby żonę do teatru; w danych warunkach wszelako muszą spędzić, jak potrafią najlepiej, wieczór ten w domu.
— „Pirat“ bardzo się o ciebie dopytywał — przypomniał sobie nagle, i, pociągnięty niewytłumaczonym popędem do dania wyrazu swojemu poczuciu własności wstał z krzesła i wycisnął pocałunek na obnażonych plecach żony.