Strona:John Galsworthy - Posiadacz.pdf/224

Ta strona została przepisana.

Nie należy nigdy pozwalać im na puszczanie wodzy chętce gadania. Wiadomo, że akcjonarjusze lubią tracić czas na puste słowa.
Tym razem jednak nie zdążył uprzedzić powstania z miejsca wysokiego, siwobrodego jegomościa z chudem, zasępionem obliczem.
— Sądzę, że pan przewodniczący nie weźmie mi za złe pytania, dotyczącego owej pozycji 5.000 funtów w rachunkach? „Wdowie i rodzinie — rozejrzał się gniewnym wzrokiem dokoła — zmarłego naszego głównego kierownika robót“, który tak... tak nieopatrznie, tak, panowie, mówię — nieopatrznie — popełnił samobójstwo wówczas, kiedy jego działalność była niezbędna dla Towarzystwa. Pan przewodniczący zaznaczył, że kontrakt, tak niefortunnie rozwiązany przez niego samego, zawarty był na pięć lat, z-których upłynął zaledwie jeden... Wobec tego pozwoliłbym sobie...
Stary Jolyon machnął niecierpliwie ręką.
— Sądzę, że pan przewodniczący nie będzie miał nic przeciw temu, abym pozwolił sobie zapytać, czy suma ta wypłacona — raczej proponowana przez zarząd, jako mająca być wypłaconą samo... zmarłemu... jest wynagrodzeniem za usługi, jakie... samo... zmarły.., mógł oddać Towarzystwu, gdyby nie popełnił samobójstwa?
— Nie, w uznaniu już oddanych przez niego usług, które, jak wszyscy wiemy — pan, równie dobrze jak każdy z nas — miały pierwszorzędną dla spraw naszego Towarzystwa cenność.
— W takim razie zmuszony jestem wyrazić zdanie moje, że, wobec byłych usług, suma jest zbyt wysoka.
Akcjonarjusz usiadł ponownie na swojem miejscu.
Stary Jolyon, przeczekawszy króciutką chwilkę, rzekł: — Proponuję zatem przyjęcie sprawozdanie i rachunków...