Strona:John Galsworthy - Posiadacz.pdf/262

Ta strona została przepisana.

sępioną okrągłą twarzą, ocienioną skrzydłami różowego nocnego czepka, myślała o „kochanym Jolyonie“, takim starym i takim osamotnionym; myślała, że mogłaby mu być pomocną i że najstarszy brat mógłby przywiązać się do niej tak, jak nikt nigdy nie był do niej przywiązany — od czasu rozstania się biednego Septymusa z tym światem.

ROZDZIAŁ VIII.
TAŃCE W DOMU ROGERA

Dom Rogera w Prince’s Gardens rzęsiście był uiluminowany. Mnóstwo woskowych świec płonęło w rzniętych kryształowych świecznikach, odbijając jarzące swoje światło w taflach lśniącej posadzki. Wrażenie wielkiego obszaru osiągnięte zostało dzięki usunięciu wszystkich mebli, przeniesionych na podesty górnych piętr klatki schodowej i umieszczeniu dokoła sali dziwacznych wytworów cywilizacji, znanych pod nazwą „kanapek rautowych“.
W rogu pokoju, osłoniętym palmami i tworzącym rodzaj altany, stał fortepian z otwartym egzemplarzem „Odgłosów Kensingtonu“ na pulpicie.
Roger nie zgodził się na wynajęcie orkiestry. Nie mógł zrozumieć, na co im potrzebna orkiestra; ani myśli narazić się na podobny koszt. Wobec tak kategorycznego veta trzeba było ustąpić. Franka (matka jej, której Roger oddawna już narzucił chroniczny rozstrój żołądka, kładła się do łóżka w podobnych okazjach) musiała zadowolnić się zasadzeniem do fortepianu młodzieńca, który towarzyszył innemu, grającemu na kornecie, przyczem obaj, wraz z fortepianem, tak byli zamaskowani pod ukryciem palmowego klombu, że kto nie zbadał istoty rzeczy, mógł wyobrazić sobie, jako