życia. Jakgdyby rzucono go na wzburzone wody oceanu bez busoli.
Po wymianie z Bosinney’em wspomnianej już korespondencji przestał Soames zaprzątać sobie myśl sprawą kosztu budowy. Pewien był tak wyraźnego przez siebie postawienia kwestji ceny wewnętrznej dekoracji, że nie mogło mu nawet przyjść do głowy, ażeby architekt mógł ponownie przekroczyć kosztorys. Usłyszawszy też od Bosinney’a, że zakreślone mu granice dwunastu tysięcy funtów zostały przekroczone ponownie o blisko czterysta funtów, zapienił się z wściekłości. Pierwotnie opracowany kosztorys budowy wraz z kompletnem wewnętrznem wykończeniem domu mieścił się w granicach dziesięciu tysięcy funtów, wielokrotnie też czynił samemu sobie gorzkie wyrzuty za to, że dał się wciągnąć w ponawiane przekraczanie tego kresu. Tym razem wszelako wyprowadził go Bosinney ostatecznie z równowagi. Jak mógł pozwolić sobie człowiek na coś podobnego i wpaść tak głupio? Soames nie był w stanie go zrozumieć; fakt jednak, że uczynił to; cała wściekłość i ukryta zazdrość, które wrzały przeciw niemu w piersi Soamesa od tak dawna, znalazły teraz ujście w wybuchu gniewu na ten ostatni dowód szalonej, nieobliczalnej rozrzutności młodego architekta. Skończyło się już z utrzymywaną z takim wysiłkiem rolą ufającego i uprzejmego męża. Odgrywał ją, aby utrzymać swoją własność — żonę — teraz zaś zrzucił z siebie tę maskę, aby utrzymać innego rodzaju własność.
— O! — zwrócił się do Bosinney’a, odzyskawszy nareszcie możność wydostania głosu z krtani — widzę, że jest pan zupełnie zadowolony z samego siebie. Zmuszony jednak jestem oświadczyć, że najzupełniej pomylił się pan w swoich rachubach! Co rozumiał przez te słowa, nie zdawał sobie w danej chwili dokładnie sprawy, po obiedzie jednak przejrzał
Strona:John Galsworthy - Posiadacz.pdf/331
Ta strona została przepisana.