Strona:John Galsworthy - Posiadacz.pdf/366

Ta strona została przepisana.

Pewien znawca Sztuki, oglądający niedawno jego prace, wyraził sąd o nich w następujący sposób:
— „Rysunki pańskie dobre są pod pewnemi względami; oddaje pan odpowiedni ton i koloryt; niektóre z nich zdradzają też właściwe odczucie Natury. Ale widzi pan, tak są one rozproszone, że nie uda się panu nigdy ściągnięcie publiczności do ich oglądania. Gdyby pan jednak obrał określony pewien temat i kierunek, jak np. „Londyn w nocy“, albo „Pałac Kryształowy na wiosnę“ i namalował całą serję z każdego, zorjentowałaby się publiczność odrazu, co ogląda. Kładę na ten punkt jaknajwiększy nacisk. Ktokolwiek wyrobił sobie uznane nazwisko w Sztuce, jak Crum Ston np. albo Bleeder, zawdzięcza sławę swoją unikaniu niespodzianek, obraniu wyraźnej specjalności i nadawaniu wszystkim swoim dziełom jednolitego charakteru, aby publiczność mogła odrazu wiedzieć, gdzie ich szukać. Ma to swoje dobre racje, żaden bowiem zbieracz nie zgodziłby się, aby oglądający wtykać musieli dopiero nosy w obrazy, aby przekonać się, czyjego są pędzla. Chce, aby na pierwszy rzut oka mogli zawołać: — „O, jaki kapitalny Forsyte!“ Tembardziej dla pana jest rzeczą pierwszej wagi przezorne obieranie tematu, który z miejsca rzucałby się w oczy, nie widzę bowiem w stylu pańskim szczególnej oryginalności.“
Młody Jolyon, siedząc przy pianinie, na którem stała na podkładce z wypłowiałego adamaszku czara z zasuszonemi płatkami róż — jedyny produkt ogrodu — słuchał z bladym uśmiechem.
Zwracając się do żony, patrzącej na mówiącego z wyrazem irytacji na wychudzonej twarzy, rzekł:
— Widzisz, moja droga?
— Nic nie widzę — odpowiedziała, przedzielając pauzami poszczególne wyrazy, wypowiadane głosem, ma-