Strona:John Galsworthy - Powszechne braterstwo.djvu/10

Ta strona została przepisana.
—   8   —

Poniedziałek był „dniem“ Bianki: Cecylia skierowała się do pracowni. Był to wysoki pokój, pełen ludzi.
Tut przy drzwiach, zupełnie sam stał stary mężczyzna, bardzo chudy i nieco pochylony, włosy miał jak srebro, a przezroczyste palce przesuwał po rzadklej równie srebrzystej brodzie. Ubrany by w szary letni garnitur, który czuć było torfem, koszulę miał sportową, z wyłożonego nizko kołnierza wychylała się chuda, ogorzała szyja; spodnie kończyły się zawcześnie i ukazywały jasne skarpetki. W postawie jego było coś, co przypominało cierpliwość i wytrwałość muła. Za zbliżeniem się Cecylji podniósł oczy. I odrazu uwidoczniło się dlaczego w takim pełnym ludzi pokoju stał samotny. Jego błękitne oczy patrzyły, jakgdyby miał wygłosić proroczą przepowiednię.
— Opowiadano mi o wykonaniu wyroku śmierci — rzekł.
Cecylja poruszyła się nerwowo.
— I cóż ojcze?
— Odbierać komu życie, — ciągnął dalej starzec, głosem, który jakkolwiek brzemienny głębokiem wzruszeniem, mówił jakby do siebie, — było główną cechą idjotycznego barbarzyństwa, które panowało jeszcze w owych czasach. Wynikało to z wysoce niereligijnego fetyszu, z wiarą w trwałe istnienie osobistego Ja po śmierci. Z czci oddawanej temu fetyszowi, wynikła cała niedola rasy ludzkiej.
Woreczek w ręku Cecylji zadrżał mimo woli i spytała:
— Ojcze, jak możesz?...
— Nie wystarczało im kochać się wzajemnie w życiu doczesnem; byli tacy pewni, że pozostaje im na to jeszcze cała wieczność. Ta doktryna wynaleziona została po to, żeby ludzie mogli z czystem sumieniem postępować, jak psy. Miłość nie mogła nigdy dojść do zupełnego rozkwitu, dopóki nie została wytępiona.
Cecylja spojrzała śpiesznie dokoła. Odeszła nieco w bok i przyłączyła się do najbliższego grona. Usta jej ojca poruszały się w dalszym ciągu. Powrócił do tej cierpliwej postawy, przypominającej potrosze muła. Za Cecylją odezwał się głos:
— Ojciec pani jest dla mnie taki interesujący.
Cecylja odwróciła się i ujrzała kobietę średniego wzrostu, z włosami spiętemi według starowłoskiej mody, z maleńkiemi, ciemnemi, żywemi oczami, które spoglądały, jakgdyby jej umiłowanie życia zniewalało ją do wyzyskiwania