Strona:John Galsworthy - Powszechne braterstwo.djvu/123

Ta strona została przepisana.

— Przyszedłem, żeby pomówić o niej.
Bianka skierowała na niego lodowate spojrzenie.
— Nie mam najmniejszej ochoty słuchać tego.
Hughes rozejrzał się dokoła, jakgdyby szukając czegoś, co mogłoby mu ułatwić dalsze mówienie i oczy jego padły na portret Hilarego.
— Aha! gdybym był panią, tobym z tymi dwojgiem zrobił koniec, — rzekł.
Bianka przeszła mimo niego — kierując się drzwiom.
— Albo pan wyjdzie albo ja opuszczę ten pokój.
Na twarzy mężczyzny nie malowała się ani namiętność ani wrogie uczucie, tylko poprostu zgryzota.
— Widzi pani, — rzekł, — nie trzeba mi brać za złe, żem tu przyszedł. Ja wcale nie chcę zrobić pani krzywdy. Mam swoją własną żonę i, Bóg jeden wie, czego nie muszę wysłuchać od niej za tę dziewczynę. Ja chyba lada dzień skoczę do wody. On jej darował ubranie i dlatego tu przyszedłem.
Bianka otworzyła drzwi.
— Proszę wyjść, — rzekła.
— Już nic nie mówię i odchodzę, — mruknął i wyszedł ze spuszczoną głową.
Wypuściwszy go bocznemi drzwiami na ulicę, Bianka powróciła tam, gdzie stała, zanim przyszedł. Przełykała ślinę z trudnością i po raz pierwszy zrzuciła maskę z twarzy. Stała długo bez ruchu, poczem ustawiła obrazy na miejscu i przeszła przez mały pasaż do domu. Podedrzwiami ojca zatrzymała się przez chwilę, nasłuchując, a potem przycisnęła cicho klamkę i weszła.
P. Stone, trzymając przed sobą kilka arkuszy papieru, dyktował małej modelce, która pisała pilnie, z twarzą niemal na ręku opartą. Na widok Bianki przestała „pisać. P. Stone nie zatrzymał się, lecz, podnosząc wolną rękę, rzekł:
— Powtórzymy jeszcze raz ostatnie trzy stronice. Uważaj!
Bianka usiadła w oknie.
Głos ojca, cichy i powolny, oddzielający dobitnie jedną sylabę od drugiej, dźwięczał jak uosobiona jednostajność:
— „Można wykazać fa-kty-cznie, że w owych dniach istniały pewne po-cząt-kowe u-si-ło-wa-nia, zmierzające do złą-cze-nia wszystkich klas w jedną“...
Głos mówił dalej, jednostajnie, nie wznosząc się ani przycichając, jakgdyby czytający wiedział, że ma przed sobą