— Teraz wzywają panią, — rzekł.
Pani Hughs wstała i zbliżyła się do miejsc dla oskarżonych.
Ten, ktoby chciał czytać w sercach tego męża i tej żony, którzy stali naprzeciwko siebie a przybyli tu, by Prawo uleczyło ich rany, — musiałby śledzić przebieg setek tysięcy godzin ich małżeńskiego pożycia, znać i słyszeć milion myśli i wyrazów, jakie przebiegły przez krótki obszar ich świata, mieć świadomość miljona ich przyczyn, dla których, zarówno jedno jak i drugie mniemało, że nie mogło postąpić inaczej, niż postąpiło. Czytając w ich sercach na podstawie takiego uświadomienia, nikt nie byłby zdziwiony, że sprowadzeni, do tej lecznicy, nagle zawarli niejako przymierze.
Zamienili jedno spojrzenie. Nie było życzliwe, nie zawierało prośby ale wystarczyło. Zdawało się, że wyraża, wytworzone przez prastare doświadczenie od niepamiętnych czasów, przekonanie: Nie my utworzyliśmy Prawo, wobec którego stoimy! Podobnie jak pies, na odgłos odległego świstu bata, skuli się i całem zachowaniem ujawnia wytężoną baczność, tak samo Hughs i jego małżonka, badani przez Prawo, dawali tylko takie odpowiedzi, jakie zdołano z trudnością z nich wydobyć.
Głosem zniżonym niemal do szeptu, opowiedziała pani Hughs swoje dzieje? Pokłócili się. O co? Nie wie. Czy ją uderzył? Miał broń w ręku. A potem? Poślizgnęła się i zraniła rękę o ostrze bagnetu. Wobec tych zeznań Hughs zwrócił na nią oczy, jakby mówił: „Tyś mnie do tego doprowadziła; muszę za to odpokutować, pomimo, że usiłujesz wyciągnąć mnie z tej biedy. Ale co się stało, już się nie odstanie. Oberwałaś odemnie i nie potrzebuję twojej pomocy. Ale kontent jestem, że trzymasz ze mną przeciw temu przeklętemu Prawu!“ Poczem spuścił oczy i stał nieruchomie podczas jej krótkiego wybuchu. Mówiła teraz szybko, bez tchu — przecież to jej mąż; urodziła mu pięcioro; był zraniony w wojnie. Nie chciała za nic, żeby go ta zaprowadzili.
O małej modelce ani słowa...
Stary kamerdyner zastanawiał się jeszcze nad powściągliwością zeznań pani Hughs, gdy, w dwie godziny później, idąc za głosem instynktownej ufności do klasy wyższej, zgłosił się do Hilarego.
Ten ostatni, otoczony książkami i papierami — bo od czasu, gdy pożegnał małą modelkę pracował z wielką gor-
Strona:John Galsworthy - Powszechne braterstwo.djvu/158
Ta strona została przepisana.