na dzień i znała tylko filozofję pożądań, odczuła to spotkanie inaczej. Wiedziała, że przez ostatnie pięć dni, jak wyżeł wygnany z miejsca, gdzie, według swego mniemania, powinien był pozostać — pragnęła być tam, gdzie teraz stała, wiedziała, że w tym nowym pokoju, z rdzawo-czerwonemi drzwiami, do krwi gryzła palce i usta i, jak świeżo uwięzione ptaki rozbijają się o pręty klatki, uderzała skrzydłami o ściany z niebieskiemi różami na żółtem tle. Pamiętała jak leżała w dręczącem zamyśleniu na czerwono-żółtem pokryciu łóżka, skręcając frendzle i nawpół otwartemi oczyma patrząc w próżnię.
W jej spojrzeniu na Hilarego był jakiś odmienny pierwiastek.
Utraciło dużo z wyrazu dziecinnego przywiązania, była śmielsza, jakgdyby przeszła przez jakieś przeżycia uczuciowe, co przygasiły znacznie przez te pięć dni blask jej skrzydeł.
— Pani Dallison kazała mi przyjść, — rzekła. — Pomyślałam, że teraz już mogę. P. Creed powiedział mi, że pn jest w więzieniu.
Hilary wpuścił ją i, idąc za nią do p. Stone’a, zamknął drzwi.
— Zbieg wrócił, — rzekł.
Usłyszawszy tę niesprawiedliwą nazwę, mała modelka spłonęła gorącym rumieńcem i chciała coś powiedzieć. Powstrzymała się wszakże na widok uśmiechu Hilarego i, miotana różnemi uczuciami, wodziła wzrokiem od niego do p. Stone’a.
P. Stone wstał i szedł powoli do biurka. Oparł ręce pa papierach, a skoro zebrał siły, zaczął porządkować swój rękopis.
Przez otwarte okno wpadały z oddali dźwięki katarynki. Słabo i za wolno brzmiała melodja granego walca, lecz była w niej pokusa — nęciła. Mała modelka zwróciła się ku dźwiękom, a Hilary wpatrywał się w nią przenikliwie. Ta dziewczyna i ta melodja razem — tak, to zupeinie wyraźnie muzyka, którą słyszał przez tyle dni, jak człowiek w gorączce.
— Jesteś gotowa? — spytał p. Stone.
Mała modelka umoczyła pióro w atramencie. Oczy jej zakradły się jednak do drzwi, gdzie Hilary stał z tym
Strona:John Galsworthy - Powszechne braterstwo.djvu/195
Ta strona została przepisana.