twój dziad, mój brat, ja sam; masz tu cztery typy. Może powiesz, że którykolwiek z nas jest właściwym człowiekiem do podjęcia tego zadania? Mnie naprzykład natura nie obdarzyła wolą do czynu.
— Jakikolwiek czyn, — odparł Marcin, — jest lepszy od żadnego czynu.
— A ty, Marcinie, jesteś z natury krótkowidzem. W danym wypadku twój przepis niewiele dopomógł, co?
— Jak ludzie są takimi przeklę... idjotami, to ja nie poradzę.
— Właśnie! Ale odpowiedz mi na jedno pytanie: Czy sumienie społeczne w szerokiem znaczeniu nie jest wynikiem dobrobytu i zabezpieczonego trybu życia?
Marcin wzruszył ramionami.
— A czy dobrobyt również nie niszczy zdolności do czynu?
Marcin ponownie wzruszył ramionami.
— Skoro zatem ci, którzy posiadają sumienie społeczne i widzą, co jest złe, utracili zdolność do czynu, jakże możesz powiedzieć, że na krańcu owego ciemnego wąwozu istnieje światło?
Marcin wyjął fajkę, napełnił ją i dużym palcem wcisnął tytoń.
— Tam jest światło — rzekł w końcu, — na przekór wszystkim tchórzom. Do widzenia! Zmarnowałem już dosyć czasu — i oddalił się spiesznie.
— I na przekór krótkowidzom? — mruknął Hilary.
W kilka minut później, wychodząc ze sklepów pp. Rose i Thorn, gdzie wstąpił, żeby kupić tytoń, zetknął się niespodzianie, z czekającą nań widocznie małą modelką.
— Byłam na pogrzebie, — rzekła, a twarz jej dodała: „Szłam za tobą“.
I, niezachęcona, podążyła dalej obok niego.
„To nie ta sama dziewczyna“, myślał, „którą pożegnałem przed pięciu dniami. Ona coś utraciła i coś zyskała. Nie poznaję jej“.
W jej twarzy i jej obejściu odbijało się jakieś uparte postanowienie. Wyraz ten przypominał spojrzenie psa mówiące: „Panie, zamierzałeś mnie zamknąć zdala od siebie; wiem teraz co to znaczy. Rób co chcesz, ale w przyszłości ja pozostanę blisko ciebie“.
To spojrzenie, prostotą swoją, przeraziło człowieka, któremu wszelka pierwotność była obca. Pragnąc pozbyć się towarzyszki, a nie wiedząc w jaki to spo-
Strona:John Galsworthy - Powszechne braterstwo.djvu/203
Ta strona została przepisana.