dząc, spostrzegł ją na ławce, na której siedzieli wówczas razem. Patrzyła w dal przed siebie, kąciki jej ust opadły z wyrazem niezadowolenia. Nie widziała go.
Dla mężczyzny takiego, jak Hilary, dla którego bieganie za kobietami byłoby ostatniem zajęciem na świecie, który faktycznie schodził im z drogi i wyobraził sobie, że i one zawsze jego unikać będą, — uczucie, że młoda dziewczyna ugania się za nim, miało urok i niepokoiło go. Było to jednocześnie za piękne i za przykre, żeby mogło być prawdziwe. Jego nagłe uczucie dla niej podobne było do bolesnego wrażenia człowieka, widzącego przed sobą dojrzałą śliwkę, tak blizko, że może po nią sięgnąć. Marzy ciągle o wyciągnięciu ręki, ale nie może się odważyć, albo też mniema, że mu się odważyć niewolno. To wszystko nie sprzyjało trybowi pracowitego, skupionego w sobie życia; przynosiło też ze sobą poczucie czegoś nierzeczywistego, które sprawiało, że unikał najlepszych przyjaciół.
Z tej to w części przyczyny Stefan przyszedł do niego pewnej niedzieli; drugim zaś powodem wizyty było obliczenie, że Hughs wyjdzie z więzienia w następującą środę.
„Ta dziewczyna“, pomyślał, „ciągle jeszcze do nich chodzi a, Hilary dopuści do tego, że nie zdoła już biegu rzeczy wstrzymać i będzie ładna awantura“.
Fakt, że człowiek został uwięziony w związku z tą całą sprawą, nadawał piętno ponure temu, co systematyczny i trzeźwy umysł Stefana uważał dotąd tylko za rzecz brudną.
Przechodząc przez ogród, usłyszał głos p. Stone’a, dobiegający przez otwarte okno.
„Czy ten stary warjat nie może przestać nawet w niedzielę?“ pomyślał.
Zastał Hilarego w gabinecie, nad książką o cywilizacji Machabeuszów, którą czytał, przygotowując się do pisania artykułu dla jednego z poważnych Przeglądów. Powitał Stefana niezbyt chętnie.
Stefan rozpoczął ostrożnie.
— Nie widzieliśmy cię już całe wieki. Słyszałem naszego staruszka, przechodząc przez ogród. Czy pracuje teraz podwójną siłą pary, żeby skońcyć swoje magnum opus? Myślałem, że przestrzega odpoczynku niedzielnego.
— Zazwyczaj tak, — odparł Hilary.
— Tymczasem teraz dyktuje tej dziewczynie.
Hilary drgnął. Stefan ciągnął dalej z większą oględnością:
Strona:John Galsworthy - Powszechne braterstwo.djvu/209
Ta strona została przepisana.