Strona:John Galsworthy - Powszechne braterstwo.djvu/23

Ta strona została przepisana.

Zarabia około jedenastu pensów dziennie sprzedając gazety. Jeden pokoik od tyłu na tem, samem piętrze odnajmują twojej małej modelce, ciociu Bi.
„Już nie jest moją modelką“.
Zapanowało milczenie, takie jakie się zdarza w chwilach, gdy niewiadomo do jakiego stopnia można spokojnie poruszać dany temat. Tymjana ciągnęła dalej swoje sprawozdanie.
„Jej pokój należy do najlepszych w domu; ma dużo powietrza i okno jego wychodzi na czyjś ogród. Przypuszczam, że mieszka tam z powodu niskiego czynszu. Pokoje Hughsów są — — “ Zatrzymała się, marszcząc swój prosty nosek.
„Tak więc wygląda całe gospodarstwo“, odezwał się Hilary. Dwa małżeństwa, jeden młody człowiek i jedna dziewczyna“ — oczy jego wędrowały od jednego do drugiego z dwóch małżeństw, młodego człowieka i młodego dziewczęcia, zgromadzonych w tym pokoju — „i jeden starzec“, dodał łagodnie.
„Niezupełnie odpowiednie miejsce dla ciebie Tymjano“, rzekł Stefan ironicznie. „Nie uważasz Marcinie?“
Dlaczego?
Stefan podniósł brwi i spojrzał na żonę! Wyraz twarzy miał niepewny, nieco wystraszony. Zapanowało milczenie. Wtedy odezwała się Blanka:
„A więc?“ Wyraz ten, jak mniej więcej wszystko to, co mówiła, zdawał się raczej wprawiać w kłopot jej słuchaczów.
„A zatem Hughs źle się obchodzi ze swoją żoną?“ powiedział Hilary.
„Tak ona twierdzi“, odrzekła Cecylja, „przynajmniej ja tak zrozumiałam. Oczywiście, nie znam żadnych szczegółów“.
„Lepiej by zrobiła przypuszczam, gdyby się go pozbyła“, szepnęła Blanka.
W ciszy, jaka potem zapanowała, dał się słyszeć jasny głos Tymjany:
„Nie może się rozwieść; mogłaby otrzymać seperację“.
Cecylja zaniepokoiła się. Słowa te skonkretyzowały nagle cały ogrom nawpół świadomych wątpliwości dotyczących jej młodziutkiej córki. Było to następstwem rozmów, jakich słuchała i spacerów z Marcinem! Może nawet słuchała dziadka — myśl ta była bardzo przykra. I bojąc się z jednej strony, przeciwstawiania się swobodnie słów,