Strona:John Galsworthy - Powszechne braterstwo.djvu/231

Ta strona została przepisana.

— O tak. Pracuję cały dzień w pralni, jeżeli jest robota. Nie mogę pilnować dzieci... łażą wszędzie.
M Bardzo przykre, — szepnęła szara dziewczyna, Ja sobie to zanotuję.
Wraz z książeczką, w której pisała teraz gorliwie, wyciągnęła z kieszeni i upuściła chustkę do nosa, a widok tej chustki, leżącej na ziemi, przejął Tymjanę uczuciem osobliwego zadowolenia, jakiego doznajemy, zauważywszy w ludziach wyższych brak zalety, którą sami posiadamy.
— No, a teraz nie zatrzymujemy pani dłużej, pani... pani...
— Cleary.
— Cleary. Ile lat ma to maleństwo? Cztery? A tamto? Dwa? Słodkie dzieciaki. Do widzenia!
W korytarzu szara dziewczyna szepnęła:
— Lubię to wmawianie w siebie, że jesteśmy lepsi pd innych. Jest w tem coś pocieszającego i radosnego. A teraz zajrzyjmy do tego piekła na górze, dobrze?

ROZDZIAŁ XXXV.
Dusza młodej dziewczyny.

Dusza młodej dziewczyny jest jakby las na wiosnę — raz niby rozpościerająca się zasłona, utkana z błękitnych dzwonków i smug słonecznych, to znów niby świat cichych wodnych roślin, zwieszających smutnie główki niewiadomo dlaczego. Poprzez delikatne pędy młodej zieleni, skrzydła jej ulatują ku gwiazdom, lecz w następnej chwili opuszczają się smętnie pod wilgotne zarośla. Tęskni do przyszłości nieustannie, drżąc z obawy przed nią, w jej tajnych zakątkach gromadzi się wszystko, co ma nastąpić i odbywa ukrytą naradę, jakąby przybrać postać, jak wzrosnąć i rozwinąć się, nie zrzucając szaty tajemnicy.
Szemrze to wszystko, szepce, odzywa się nagłym krzykiem i równie nagle zapada w rozkoszne milczenie. Od pierwszego krzaku janowca, do ostatniego drzewka leszczyny wszędzie odbywają się bez końca schadzki młodych uroczystych rzeczy, które żądne są zgłębienia własnej istoty, chciwe pocałunków wiatru i słońca, a wiecznie cofają się i drżą strwożone, ukrywając swoje oblicza. Zdawaćby się