Nawet w takiem będąc wzburzeniu, Cecylja usiłował? o ile mogła, oszczędzić mu przykrości. Zaczęła od pocałunku a potem rzekła obojętnie:
— Tym wbiła sobie w głowę głupie dziwactwo.
— Jakie dziwactwo?
— Właściwie można się było tego spodziewać, — ciągnła dalej Cecylja niepewnym głosem, — wobec tych długich spacerów z Marcinem.
Na twarzy Stefana odmalował się niezwłocznie wyraz ostrego szyderstwa; nie było wielkiej sympatji między nim a bratankiem żony.
— Z Sanitystą? — rzekł, — no i co?
— Niema jej, odeszła pracować gdzieś przy Euston Road. Miałam depeszę. I znalazłam to, Stefanie.
Podała mu nieśmiało dwie kartki, jedną różowawawo-bronzową, drugą niebieską. Stefan widział, że drży cała. Wziął od niej kartki, przeczytał je i spojrzał znów na nią. Kochał żonę prawdziwie a wychowanie w tradycji uwzględniania cudzych uczuć sprawiło, że w tej chwili, która mu taki głęboki przyniosła niepokój, przedewszystkiem objął ramię Cecylji serdecznym uściskiem, by ją uspokoić. Ale istniała też w Stefanie do pewnego stopnia pierwotna siła męska, poskromiona coprawda w Cambridge, a stłumiona w trybunale, która jednak zachowała świadomość swej mocy, to też następnie zawołał:
— Nie, niech to djabli porwą!
W tem krótkiem zdaniu zawierała się cała psychologia jego stanowiska wobec sytuacji i cała różnica między dwiema klasami ludności. Mówiąc to Stefan ujawnił, że się z czemś zmagał, coś zwalczał a Cecylja, która również zawsze staczała walki wewnętrzne, wiedziała, że owem czemś jest dziwaczny, nowy twór, sumienie społeczne, blade widmo, snujące się dokoła domów tych, co przypadkowo, przez niedbalstwo lub pod wpływem kultury, otworzyli wrotą podejrzeniu: Czy to podobna, żeby poza moją klasą istniała jeszcze inna klasa ludzi, czy też ja śnię? Szczęśliwe te miljony, nędzarzy czy bogaczy, które nie są jeszcze skazane na śledzenie tego widma, snującego się bacznie lub na słuchanie jego przytłumionego szemrania, szczęśliwi w swych ogniskach domowych, błogosławionych i nawiedzonych przez mniej niepokojącego boga. Takie były myśli i uczucia Cecylji.
Nawet teraz nie zdołała przeniknąć do głębi duszy Stęfana; odczuwała jego walkę z widmem, odczuwała i podzi-
Strona:John Galsworthy - Powszechne braterstwo.djvu/238
Ta strona została przepisana.