Strona:John Galsworthy - Powszechne braterstwo.djvu/24

Ta strona została przepisana.

z drugiej, pozornej zgody na objawioną przez córkę znajomość świata, spojrzała na męża.
Stefan jednakże milczał, czując bez wątpienia, że pogłębienie tego przedmiotu byłoby albo wywołaniem jakiejś moralnej, zgoła abstrakcyjnej rozprawy, a tego nie można robić w obecności innych, zwłaszcza żony i córki, lub też dotykaniem brzydkich faktów o wątpliwym charakterze, co byłoby również niesmacznem w danych okolicznościach. Jemu zresztą też było nieprzyjemnie, że Tymjana tak była uświadomiona.
Na dworzu zapadał zmierzch; ogień rzucał migotliwe światło, dorywczo zaznaczając ich postacie, czyniąc twarze te, tak dobrze jedne drugim znane, nieco tajemniczemi.
W końcu Stefan przerwał milczenie. „Oczywiście, bardzo mi za nią przykro, ale lepiej, abyś się do tego nie wtrącała — z tymi ludźmi nigdy nie wiadomo, czego się trzymać, nie można nigdy dojść, czego sobie życzą — bezpieczniej jest nie mieszać się do tego. W każdym razie, w pierwszym rzędzie powinno się w to wdać jakieś Towarzystwo.
Cecylja odpowiedziała: „Ale ona ciąży na mem sumieniu, Stefanie“.
„Oni Wszyscy ciążą na mojem sumieniu“, mruknął Hilary.
Blanka po raz pierwszy spojrzała na niego, następnie, zwracając się do swego siostrzeńca, powiedziała: „A cóż ty na to, Marcinie!“
Młody człowiek, którego twarzy światło ognia nadało barwę białego zera, nic nie odpowiedział.
Lecz nagle w ciszy rozległ się głos:
„Przyszło mi coś na myśl“.
Wszyscy się odwrócili. Z poza „Cienia“ wyłonił się p. Stone; wątła jego postać, w szarem ubraniu, srebrna jego głowa i broda, ostro zarysowały się na ścianie.
„Ach, ojcze“, rzekła Cecylja, „nie wiedzieliśmy, że tu jesteś“.
P. Stone, zakłopotany, rozejrzał się dokoła; zdawało się, jak gdyby on również o tem nie wiedział.
„Co ci przyszło na myśl?“
Światło ognia padło nagle na szczupłą, żółtą rękę p. Stone’a.
„Każdy z nas“, rzekł, ma jakiś cień na tych miejscach na tych ulicach“.