wódka oczyma. Hilary odwrócił się nagle, wziął książkę z biurka i otworzył ją. Twarz jego płonęła ponownie; ręce i usta drżały; oczy patrzyły osłupiałym wzrokiem.
— Nie teraz, nie teraz, — szepnął; — odejdź teraz. Przyjdę do ciebie jutro.
Mała modelka spojrzała na niego wzrokiem takim, jakim patrzy na ciebie pies, gdy pyta, czy go nie oszukujesz. Dotknęła piersi swojej znakiem, zbliżonym do katolickiego znaku przeżegnania, zacisnęła palce i rozwarła je, poczem otarła raz jeszcze oczy brudną chusteczką, odwróciła się i wyszła.
Hilary nie ruszył się z miejsca, czytał otwartą książkę, nie wiedząc co czyta.
Naraz dobiegł go odgłos, jakby przyśpieszonego oddychania. P. Stone stał w otwartych drzwiach.
— Była tutaj, — rzekł; — widziałem ją wychodzącą.
Hilary upuścił książkę. Nerwy odmawiały mu już posłuszeństwa. Poczem, wskazując fotel, rzekł:
— Nie zechce pan spocząć?
P. Stone podszedł tuż do zięcia.
— Czy ona mą jakie zmartwienie?
— Tak, — szepnął Hilery.
— Za młoda jest, żeby się martwić. Czyś jej to po wiedział?
Hilary potrząsnął głową.
— Czy ten człowiek ją obraził?
Hilary ponownie potrząsnął głową.
— Czegóż się zatem martwi? — spytał p. Stone.
Uporczywe dopytywanie, baczny, przenikliwy wzrok, jakim wpatrywał się weń starzec, były nad siły Hilarego. Odwrócił się.
— Zadaje pan pytanie, na które nie mogę odpowiedzieć.
— Dlaczego?
— Bo to sprawa osobista.
W skroniach jego biło przyśpieszone tętno, usta drżały jeszcze, dokoła nóg czuł jeszcze uścisk rąk dziewczyny i w tej chwili nienawidził niemal tego starca, zadającego mu podobne pytania.
Nagle w oczach p. Stone’a nastąpiła zdumiewająca zmiana, jak w twarzy człowieka, który, po całych dniach nieprzytomności, odzyskuje świadomość. Na obliczu jego, odbiło się poniekąd zazdrosne uświadomienie. Ciepło, jakie mała modelka wniosła do jego ducha, rozproszyło mgły,
Strona:John Galsworthy - Powszechne braterstwo.djvu/250
Ta strona została przepisana.