Strona:John Galsworthy - Powszechne braterstwo.djvu/256

Ta strona została przepisana.

Wszyscy mamy swoje przesądy, miałem o nim fałszywe wyobrażenie. Rozdarli mu serce między sobą — tak, napewno.
Cisza w pokoju trwała dalej po jego odejściu. A, gdy chłopiec poszedł do szkoły, Hughs wstał, położył się na łóżku i spoczywał bez ruchu, — twarz odwrócił do ściany, głowę objął rękami, chcąc ją podeprzeć. Szwaczka, krzątając się pocichu w pokoju, przerywała od czasu do czasu pracę i spoglądała na męża. Gdyby ją był skrzyczał, gdyby był skrzyczał wszystkich, nie przelękłaby się tak, jak tego zupełnego milczenia, które przechodziło jej pojęcie, było to jakby milczenie człowieka, który, rzucony przez morze o skałę, zawisł tam strzaskany. Cała niewyraźna, dręcząca ją teraz, gdy dziecka nie stało, tęsknota za czerni bliskiem w tem szarem życiu, pragnienie przekroczenia nieprzebytej zapory, oddzielającej ją od świata, wzbierały w jej sercu i zbuntowaną falą rozbijały się o wał milczenia i oporu.
Dwa czy trzy razy zawołała nań nieśmiało po imieniu, lub zrobiła obojętną uwagę. Nie odpowiedział, jakgdyby w istocie leżał na łóżku tylko cień człowieka. Niesprawiedliwość tego milczenia była dla niej wprost straszna. Nie jestże jego żoną? Czyż nie urodziła mu pięciorga dzieci i nie mordowała się, żeby go odciągnąć od tej dziewczyny? Czy to jej wina, że zatruwała mu życie zazdrością i zamieniła je na piekło, jak wykrzykiwał owego ranka, zanim się rzucił na nią i został odstawiony“? On jest „jej“. Miała do tego prawo — więcej nawet, to był jej obowiązek!
A on ciągle leżał w milczeniu. Z wąskiej ulicy, na której ruch był niewielki, unosiły się w duszne, niezdrowe powietrze, wołania handlarza jarzyn i odległy świst. Na gzemsie, pod dachem, kilka wróbli świegotało bez przerwy. Mały, szary kot zakradł się do pokoju i, skulony w progu, utkwił ślepie w talerzu z resztkami ryby. Szwaczka pochyliła głowę nad kwiatami na stole; nie mogąc dłużej znieść tajemniczości tego milczenia, płakała. Ale ciemna postać na łóżku zacisnęła tylko silniej ręce dokoła głowy, jakgdyby coś w niej zmartwiało i zamarło, coś czego mowa ludzka nie jest w stanie wyrazić.
Szary kociak, prześlizgnął się po podłodze, zatopił pazury w resztce ryby i zaciągnął ją pod łóżko.