Strona:John Galsworthy - Powszechne braterstwo.djvu/257

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XXXIX.
Pojedynek.

Bianka nie widziała się z mężem po wspólnym powrocie z nad Okrągłego Stawu. Jadła obiad na mieście tego wieczora, a następnego ranka umyślnie unikała spotkania. Gdy zniesiono na dół rzeczy Hilarego i sprowadzono doróżkę, Bianka schroniła się do swojej sypialni. Niebawem dobiegł ją z korytarza odgłos jego kroków; zatrzymały się przed jej drzwiami. Zapukał. Nie odpowiedziała.
Zegnać się? Ależ to drwiny! Niech odjedzie bez słów. I, jakgdyby ta myśl wykradła się przez zamknięte drzwi, Bianka usłyszała oddalające się kroki. Poczem ujrzała jak szedł z głową spuszczoną do dorożki, jak pochylił się i pogłaskał Mirandę. Palące łzy napłynęły do jej oczu. Usłyszała turkot odjeżdżającej dorożki.
Serce jest jak twarz wschodniej kobiety — ciepła i płonąca pod licznemi zawojami i zasłonami. Za każdem świeżem dotknięciem ręki życia ujawnia się jakiś nowy kącik, jakieś ukryte zaokrąglenie czy zagięcie, tak że w końcu zobaczy je — a może też nie zobaczy nigdy, ten, którego jest własnością.
Gdy dorożka odjechała, w sercu Bianki zbudziło się poczucie czegoś nieodwołalnego a wraz z dotkliwym bólem splotło się, pełne goryczy, współczucie. Co się stanie z tą nieszczęsną dziewczyną teraz, kiedy on wyjechał? Czy upadnie już teraz zupełnie i stanie się w końcu jedną z tych biednych istot, której, jak postać w „Cieniu“, stoją pod słupem latarni ulicznych?
Pod wpływem tych myśli gorzkich, jak smak aloesu, zrodziło się w Biance gorące pragnienie czegoś łagodzącego, jakiejś pociechy, objawu dobroci, jakiegoś wyrazu współczucia dla bliźnich, które, jakkolwiek pełne rozdźwięku, niemniej istnieje, ukryte głęboko w piersi człowieczej. Ale nawet z tem tęsknem pragnieniem łączyła się chęć usprawiedliwienia siebie i dania dowodu, że może się wnieść ponad zazdrość.
Wyszła i skierowała kroki do mieszkania małej modelki.