Strona:John Galsworthy - Powszechne braterstwo.djvu/265

Ta strona została przepisana.

Mała modelka pozostała na łóżku. Od czasu do czasu łykała ślinę, jak dziecko, odepchnięte przez towarzyszów, które zdala od nich rzuciło się na trawę, usiłując połknąć złość, zagrzebać w ziemi czarną chwileczkę rozpaczy. Powoli przełykanie stawało się rzadsze, słabsze, wreszcie ustało zupełnie. Dziewczyna usiadła, przyczem spadła na ziemię paczka banknotów na której leżała.
Na widok tej paczki wybuchnęła płaczem nanowo, rzucając się na bok i wciskając policzek w mokrą poduszkę; i leżała tak jeszcze przez chwilę, gdy łkania ucichły. W końcu wstała, zawlokła się do lustra i przyglądała się bacznie zmiętej bladej twarzy, plamom na policzkach, obrzmiałym powiekom, podpuchniętym oczom i niechętnie zaczęła zacierać te ślady rozpaczy. Poczem, usiadłszy na bronzowym kuferku blaszanym, podniosła z ziemi paczkę banknotów. Zatrzeszczały odrębnym suchym szelestem. Piętnaście banknotów dziesięciofuntowych — cały fundusz podróżny Hilarego. Oczy dziewczyny otwierały się coraz szerzej, w miarę jak liczyła; i łzy, zupełnie nagle, zaczęły spadać na cienkie świstki papieru.
Poczem rozpięła powoli stanik i wcisnęła je głęboko, tak, że spoczęły między koszulą a drżącem, ciepłem ciałem osłaniającem jej serce.

ROZDZIAŁ XLI.
Dom Zgody.

O godzinie pół do jedenastej tegoż wieczora Stefan szedł wyłożoną kamiennemi płytami, drogą do domu brata.
— Czy mogę się widzieć z panią Hilarową?
— Pan Hilary wyjechał dziś zagranicę, a pani Hilarowa jeszcze nie wróciła, proszę jaśnie pana.
— Zechciejcie jej wręczyć ten list. Albo nie, poczekam. Wszak mogę poczekać na nią w ogrodzie?
— O, naturalnie, proszę jaśnie pana.
— Doskonale.
— Zostawię drzwi otwarte, na wypadek, gdyby jaśnie pan chciał wejść do domu.
Stefan skierował się ku ławie ogrodowej i, zadumany, wpatrywał się po przez mrok w swoje obuwie, a od czasu