„A co twój ojciec powiedział dziś rano?“
Tymjana wzięła swą tekę z rysunkami i skierował» w stronę drzwi.
»„Ojciec jest beznadziejny. On chciałby jedynie skierować ją do jakiegoś Towarzystwa.“
Wyszła. Hilary westchnąwszy, wziął pióro do ręki, ale nic nie napisał...
Hilary i Stefan Dallisonowie byli wnukami Dalllsona, który był znany jako przyjaciel, a niekiedy doradca pewnego powieściopisarza z epoki Wiktorjańskiej. Canon, pochodzący ze starej rodziny hrabstwa Oxford, która conajmniej przez trzy stulecia służyła Kościołowi lub Państwu, był sam autorem dwu tomów „Djalogów Sokratesa.“ Przekazał synowi — etatowemu urzędnikowi w ministerstwie Spraw zagranicznych, jeżeli nie swój talent literacki, to w każdym razie tradycję kutlury. Tradycja ta z kolei przeszła na Hilarego i Stefana.
Wychowani w szkole ogólnej i w Cambridge, posiadający dostateczne, choć niewielkie środki materjalne, zapewniające im byt niezależny, przyzwyczajeni do niedopominania się o pieniądze, gdy były im potrzebna, obydwaj młodzi ludzie byli wyrzuceni z mennicy z jakimś identycznym dla obydwóch stemplem zewnętrznym. Obydwaj również byli wysoce cywilizowani, obdarzeni tą głęboką przyzwoitością, tym wstrętem do gwałtu, który nigdzie tak się nie zaznacza, jak w wyższych warstwach kraju, którego stałe urządzenia są równie stare, jak jego drogi lub mury, otaczające jego parki. Z biegiem czasu jednak wielka zaleta, jaką dziedzictwo i wychowanie, otoczenie i środowisko, wytworzyły w nich obu, świadomość samego siebie — wpłynęła na tych dwóch braci zupełnie odmiennie. Dla Stefana była ona zabezpieczeniem przed samym sobą, trzymaniem samego siebie, że tak powiemy, w lodzie podczas gorących pór roku, czemś, co mu pozwalało dokładnie przewidzieć niebezpieczeństwo rozkładu, tak, żeby mógł zniszczyć działanie w zarodku; był to dla niego zdrowy, może nieco chemiczny środek, spajający jego części składowe, zmuszający je do łącznej jednorodnej pracy. W Hilarym działanie to dawało się odbywać w sposób odmienny; jak powolnie działająca subtelna trucizna, wielka ta zaleta, świadomość samego siebie, wsączyła swój system aż do samej głębi; przecisnęła się przez każdą szczelinę jego umysłu, tak, że pomyślenie czegoś do końca lub dokonanie określonego czyny stało się dla niego oczywiście trudne. Przedewszyst-
Strona:John Galsworthy - Powszechne braterstwo.djvu/27
Ta strona została przepisana.