Strona:John Galsworthy - Powszechne braterstwo.djvu/37

Ta strona została przepisana.

bie wykluczała potrzebę czegoś więcej. Oboje musieli również odczuć, że tu niema nic, co możnaby wyjaśnić. Bezimienne double entendre nie było przecież faktem, który mógłby spowodować zerwanie węzłów małżeńskich. Cierpienie było o wiele głębsze — było to drganie serca kobiecego, zranionego w swej miłości własnej poczuciem, że już jej nie kochają, poczuciem, które dawno już wołało o pomstę.
Pewnego ranka, w tydzień po tym przypadku, niewinna sprawczyni jego zjawiła się sama w gabinecie pana Hilarego, i, stojąc w dziwnej swej postawie pełnej niecierpliwości, czyniła swoje drobne wyznania. Jak zwykłe były one bardzo drobne; jak zwykle, wyglądała bezbronnie i robiła wrażenie dziecka ze skaleczonym palcem. Nie ma roboty; winna jest czynsz tygodniowy; nie wie, co się z nią stanie, pani Dallison mówiła, że ją znów odmaluje na innym obrazie...
Hilary nic nie odpowiedział.
...Ten stary pan, pan — pan Stone był u niej.
Chciał, aby przychodziła przepisywać jego książkę, dwie godziny dziennie, od czwartej do szóstej, dostawałaby szylinga za godzinę. Czy ona ma przychodzić? Mówił, że pisanie tej książki zajmie mu lata całe“.
Hilary zanim jej odpowiedział, stał przez całą minutę wpatrzony w ogień. Mała modelka spojrzała na niego ukradkiem. Nagle odwrócił się i obrzucił ją spojrzeniem. Spojrzenie jego najwidoczniej zmieszało dziewczynę. Było to istotnie spojrzenie krytyczne i podejrzliwe, takie, jakiem ogarnąłby foljał wątpliwego pochodzenia.
„Czyż pani nie sądzi,“ rzekł w końcu, „że byłoby pani o wiele lepiej, gdyby pani wróciła na wieś?
Mała modelka gwałtownie wstrząsnęła głową.
„Och nie!“ „Ślicznie, ale dlaczego nie? Życie, jakie pani ma tutaj jest mocno niezadawalające’
Dziewczyna znów spojrzała na niego ukradkiem, następnie powiedziała ze smutkiem:
„Ja nie mogę tam wracać“.
„O co chpdzi? Czy nie dobrzy tam są dla pani?“
Zaczerwieniła się.
„Nie; lecz ja nie chcę tam jechać; a widząc z wyrazu twarzy Hilarego, że delikatność nie pozwala mu pytać dalej, wypogodziła swą twarz i szepnęła: „Stary pan mówi, że byłabym niezależną“.