stym piątym roku jej życia. Jej własne doświadczenie jednakże tak były odmienne. Spędziła tyle młodocianych godzin podziwiana przez mężczyzn, widziała tyle ich spojrzeń, rzucanych na nią ukradkiem; teraz zaś tak, jakby w dziewczętach i w młodych ludziach nie było nic godnego podziwu lub spojrzeń rzucanych ukradkiem. Nie miała ona filozoficznego sposobu myślenia i niewiele przywiązywała wagi do żartu Stefana, że — „jeżeli młodzi ludzie odkryją swoją piętę, wkrótce nie będą mieli pięty do odkrywania“.
Według Cecylji groziło wygaśnięciem rasy; w rzeczywistości znika jedynie jej gatunek rasy, co dla niej zresztą było taką samą klęską. Z oczami, utkwjonemi w buty Stefana, myślała: „W jaki sposób nie dopuszczą aby to, com słyszała, doszło do uszu Blanki? Wiem, jak cna by to przyjęła. Jak zabezpieczę Tymjanę od usłyszenia tego? Przyznam się, że nie wiem, jakie by to na niej zrobiło wrażenie! Muszę pomówić ze Stefanem. On tak lubi Hilarego“.
I odwracając się od butów Stefana, myślała: „Rzecz prosta, że to nie ma sensu. Hilary jest dużo za delikatny, za subtelny, aby tam mogło być coś więcej poza prostem zainteresowaniem; jest on jednak tak dobry, że mógłby łatwo dać się wciągnąć w jakieś fałszywe położenie. I — przecież to nie ma sensu! Bi umie tak być niemiła; a nawet teraz — w niezbyt dobrych są stosunkach! Nagle przypomiała sobie pana Purcey’a, który według twierdzenia pani Tallents Smallpeace nawet sobie tego nie uświadamiał, że istniało jakieś zagadnienia, dotyczące biednych. Myśl o nim zdawała się jednak w tej chwili działać na nią kojąco, tak jak zasłonięcie się tarczą przed uderzeniem. Przeszedłszy do swego pokoju, otworzyła drzwi do garderoby.
„Też bieda z tą kobietą!“ pomyślała. „Tak bym chciała, aby ta gencjanowa suknia była już gotowa, a teraz jej wprost nie mogę oddać tej kobiecie do roboty!“
Po wstrząśnięciu umysłu, jakiego doznała wskutek słów pani Hughs, Cecylja poczuła, że musi się czemś zająć i postanowiła zmienić suknię.
Urządzenia ładnego pokoju, jaki dzieliła ze Stefanem