nie zdobyli zbyt prędko. Świadomi, nawet już przed piętnastu laty, gdy obejmowali ten dom, ciężkiej panującej filisterji w wyższych sferach, oboje ze Stefanem uważali za swój obowiązek popieranie nowej estetyki; tak np. co do łóżka, przez dwa lata leżeli na dwóch małych białych sprzętach, wygodnych, lecz tylko tymczasowych, w oczekiwaniu jakiej okazji. Okazja w końcu się zjawiła — było to łóżko istotnie odpowiadające chwili, w której się urządzali, kosztowało zaś dwanaście funtów. Nie wypuścili go z ręki, a teraz sypiali na niem — nie zbyt może wygodnie, ale dosyć wygodnie i ze świadomością spełnionego obowiązku.
Przez piętnaście lat Cecylja urządzała swój dom; sprawa ta dobiegała teraz do końca. Jedyne rzeczy, jakie ciążyły na jej umyśle — oprócz rzecz, prosta, rozwoju Tymjany i położenia ludu — były: miedziana latarnia, przez którą przechodziłoby trochę światła, stara dębowa umywalnia, nie sięgająca czasów Cromwella. Teraz zaś ta trzecia nachodziła na nią troska.
Była raczej wzruszająca, gdy tak stała przed lustrem w swojej garderobie, bez gorsetu, z dołeczkami w swych szczupłych, białych ramionach, gdy wieszała suknię za sobą, a w zielonkawych jej oczach znać było niepokój i chęć dogodzenia wszystkim, uniknięcia niebezpieczeństwa. Włożywszy suknię koloru cierni, zasznurowaną na piersiach srebrnym sznurem, oraz kapelusz (bez piór, ze względu na ochronę ptaków), przypięty do włosów szpilkami (kupionemi w celu poparcia nowej szkoły wyrobów metalowych), wyjrzała, jaka jest pogoda.
Okno wychodziło na jakieś ponure ulice, na których wiatr rzucał kłęby dymu ku światłu słonecznemu. Wybrali ten pokój, oczywiście nie ze względu na przedstawiający im się obraz życia ludu, lecz radzi oglądać niezwykle piękny widok nieba przy zachodzie słońca. Po raz pierwszy może uświadomiła sobie Cycylja, że ktoś ze sfery, którą tak się interesuje, mieszkał tu pod samym jej nosem. „Mieszkają tu gdzieś Hughsowie“, pomyślała. „Ostatecznie jednak zdaje mi się, że Bi powinna się dowiedzieć o tym człowieku. Niechby pomówiła z ojcem i wymogła na nim, aby ta dziewczyna już dla niego nie przepisywała. Jakież to wszystko męczące“!
Przejęta tą myślą, zjadła prędko śniadanie i wyszła, kierując się w stronę mieszkania Hilarego. Z każdym kroicie stawała się jednak bardziej niepewna siebie. Obawa przed zbytkiem lub niedostatecznem wtrącaniem się do cu-
Strona:John Galsworthy - Powszechne braterstwo.djvu/57
Ta strona została przepisana.