Strona:John Galsworthy - Powszechne braterstwo.djvu/68

Ta strona została przepisana.

słychane! A teraz, kiedy już tu siedzę, zdaje mi się, że mi to nawet sprawia przyjemność!“
Dla Cecylji nie istnieli już Hughs’owie, ani mała modelka — całe to szpetne życie znikło, istniał tylko wiatr, smagający jej lica i podrygujący pod nią Damyer A. I.
Pan Purcey rzekł:
— Taka jazda świetnie oddziaływa na mnie; trzyma w karbach moje nerwy.
— A czy pan ma nerwy? — spytała Cecylja.
Pan Purcey uśmiechnął się. Gdy się uśmiechał, policzki jego tworzyły dwie twarde, czerwone powierzchnie, starannie pielęgnowane wąsy najeżały się a z pod jasnych oczu wybiegały liczne drobne zmarszczki.
— I jeszcze jakie, — rzekł; — najdrobniejsza rzecz rozdrażnia mnie. Nie mogę patrzeć na głodne dziecko ani na nic podobnego.
Szczególne uczucie podziwu dla tego człowieka ogarnęło Cecylję. Dlaczego ona, i Tymjana, i Hilary, i Stefan, i wszyscy ludzie, których znali i z którym obcowali, nie mogli być jak on zdrowi i silni, wolni od droczących myśli, i od „sumienia społecznego“, zadowoleni?
Jakgdyby zazdrosny o te rozważania nad jego panem Damyer A. I. stanął nagle.
— Halo! — zawołał pan Purcey, — halo! co się stało? Proszę, niech pani nie wysiada; zaraz pojedziemy dalej.
— Dziękuję bardzo, — odparła Cecylja, — ale i tak muszę wstąpić tutaj. A zatem do widzenia. Jeszcze raz bardzo, bardzo dziękuję. Przejażdżka była naprawdę niesłychanie przyjemna.
W progu sklepu obejrzała się. Pan Purcey stał pochylony naprzód i z głębokiem skupieniem wpatrywał się w swojego Damyera A. I.

ROZDZIAŁ IX.
Hilary na tropie.

Pojęcia etyczne człowieka tej miary, co Hilary, nie miały nic wspólnego z pojęciami miljonów typu Purcey’a, opartemi na poczuciu własności w życiu doczesnem i przyszłem; nie były też podobne do moralnych i religijnych zapatrywań arystokracji, która, jakkolwiek w części subtelniej-