Strona:John Galsworthy - Powszechne braterstwo.djvu/74

Ta strona została przepisana.

— Hm!
Niespodziewany, współczujący poniekąd, ton tego mruknięcia, zachęcił modelkę do dalszych zwierzeń, — Mam trzy szylingi i sześć pensów na komorne, śniadanie kosztuje mnie blisko trzy pensy... i to tylko chleb. i masło... to pięć i dwa; pranie wyniesie zawsze conajmniéj dziesięć pensów... to sześć; drobne wydatki wyniosły w przeszłym tygodniu szylinga... chociaż nie jeździłam omnibusem; pozostaje mi zatem na obiady pięć szylingów. U pana Stone’a dostaję zawsze, herbatę. Ale najwięcej mnie dręczy moje ubranie. — Wciągnęła nogi głębiej pod ławkę a Hilary wyrzekł się spojrzenia na nie. — rMoja czapka jest ohydna, i potrzeba mi... — Spojrzała pierwszy raz prosto w twarz Hilaremu. — Chciałabym być bogata.
— Nie dziwię się.
Modelka zgrzytnęła zębami i, mnąc brudne rękawiczki, rzekła:
— Panie Dallison czy pan wie, co jabym najpierw kupiła, gdybym była bogata?
— Nie.
— Kupiłabym sobie same nowe rzeczy, wszystko od stóp... do głowy i nigdy już nie włożyłabym na siebie ani jednego z tych starych gałganów.
Hilary wstał. — Niech pani pójdzie teraz ze mną i kupi? same nowe rzeczy, od stóp do głowy.
— Och!
Hilary spostrzegł się zaraz, że uczynił propozycję niedorzeczną, a nawet niebezpieczną; nie chcąc wszakże dać dziewczynie pieniędzy, co obrażało jego poczucie delikatności, nie miał innego sposobu wyjścia.
— Proszę pójść ze mną! — rzekł szorstkim tonem.
Mała modelka wstała posłusznie, Hilary zauważył, że ma buciki podarte, a ten widok wywołał w nim takie oburzenie, jakgdyby spostrzegł, iż ktoś bije dziecko; ucichły zatem wszelkie wyrzuty sumienia i ogarnęło go raczej żywe zadowolenie, jakiego doznaje, nawet najwykształceńszy, człowiek, gdy uczyni wyłom w konwenansach.
Spojrzał na towarzyszkę — miała oczy »puszczone; co też myśli w tej chwili?
— Chciałem właśnie z panią o czemś pomówić, — rzekł; — nie podoba mi się dom, w którym pani mieszka; myślę, że trzebaby się przeprowadzić. Jak się pani zdąje?
— Tak. zapewne, panie Dallison.