że ktoś dotknął jego ramienia. Mała modelka, z lekko zaróżowioną twarzą, podniosła oczy ku niemu.
— Panie Dallison, czy dostanę więcej niż jeden garnitur... bielizny?
— Trzy... Trzy, — odparł półgłosem i spostrzegł nagle, te stoją w progu tego sanktuarjum. — Proszę tu kupić, — dodał, — i przynieść mi rachunek.
Czekał tuż obok mężczyzny o różowej twarzy z wąsami, o figurze bez zarzutu, który stał bardzo spokojnie, ubrany od głowy do stóp w białe i niebieskie pasy. Wydawał się apoteozą doskonałości męskiej, a na obliczu jego spoczywał martwy uśmiech, jakby mówiący: „Długie, długie były walki człowieka, ale wkońcu cywilizacja wytworzyła mnie. Dalej posunąć się nie może. Do dalszego rozwoju nie jestem już zdolny. We mnie osiągnięty został szczyt. Proszę spojrzeć na moje plecy: Amator. Najwyższy szyk, 8 sz. 11 p. Ceny wyjątkowe!“
Ponieważ nie odezwał się do Hilarego, przeto ten ostatni musiał się zadowolić obserwowaniem sprzedawców. Brakło już tylko pół godziny do zamknięcia magazynu; subjekci włóczyli się leniwie po sklepie, drocząc się potrosze między sobą, w braku kupujących, — niby muchy na szybie, nie mogące wydostać się na słońce. Dwaj podeszli do Hilarego z zapytaniem czem mogą mu służyć; byli tacy wytworni i tacy uprzejmi, że Hilary zamierzał już kupić coś, czego zupełnie nie potrzebował. Ukazanie się małej modelki ocaliło go w porę.
— Wypadło trzydzieści szylingów; pięć i jedenaście kosztuje najtańszy, i pończochy, kupiłam też kilka...
Hilary wyjął spiesznie pieniądze.
— To bardzo drogi sklep, — dodała.
Gdy zapłaciła rachunek a Hilery odebrał jej dużą paczkę w brunatnym papierze, powędrowali razem dalej. Przysłonił teraz swoje uczucia i wrażenia maską rozbawionego zdziwienia, jakgdyby, osobiście zupełnie oderwany, całą przygodę śledził zdali.
Na aksamitnej kanapie, stojącej na środku oddziału obuwia, siedziała pani w kapeluszu, przyozdobionym egretką, wyciągnąwszy do przymierzenia bucika drobną stopę w jedwabnej pończosze. Z wyniosłym uśmieszkiem spojrzała na prostą dziewczynę i jej osobliwego towarzysza. Spojrzenie to oddziałało widocznie na sprzedawczynie, żadna bowiem nie zbliżyła się do małej modelki. Hilary zauważył jak spoglądały na jej trzewiki i nagle, zapominając o swej
Strona:John Galsworthy - Powszechne braterstwo.djvu/77
Ta strona została przepisana.