Strona:John Galsworthy - Przebudzenie.pdf/355

Ta strona została przepisana.

I pocałowawszy go w przelocie, wybiegła na gorę.
Soames został w salonie. W Robin Hill? I cóż to mogło wróżyć?
Tematu tego, ze względu na domyślność fagasa, nie mogli roztrząsać przy kolacji. Zdenerwowanie jakie przeszedł Soames, i uspokojenie jakiego doznał, widząc ją całą i zdrową, osłabiły w nim zdolność potępiania jej postępku lub sprzeciwiania się temu, co zamierzała uczynić; przeto w bezwładnem odrętwieniu czekał jej wyjaśnień. Dziwnym trybem chadzało życie. Oto on liczył sobie lat sześćdziesiąt pięć i nie miał już decydującego wpływu na bieg rzeczy, jakgdyby nie stracił czterdziestu lat na utrwalaniu fundamentów bezpieczeństwa i beztroskliwości — zawsze coś weszło mu w paradę!... W kieszeni marynarki był list od Anetki. Miała wrócić za dwa tygodnie. Nie wiedział zgoła co porabiała zagranicą... i nawet cieszył się, że nie wiedział. Jej nieobecność była mu pewną ulgą. Nie mając jej przed oczyma, mógł o niej zapomnieć!... a oto teraz powracała! Nowe zmartwienie! Bolderby Old Crome też przepadło (nabył je Dumetrius), ponieważ ów list anonimowy zakłócił Soamesowi wszystkie myśli. Ukradkiem spoglądając na twarz córki, dostrzegł w niej wyraz jakiegoś napięcia, jakgdyby i ona przyglądała się jakiemuś obrazowi, którego nie mogła kupić. Zaczął niemal tęsknić do tego, by powróciły czasy wojenne. Zmartwienia wówczas nie wydawały się czemś tak dolegliwem.
Z pieszczotliwości głosu Fleur, z wyrazu jej twarzy wywnioskował, że ona chciała czegoś od niego, ale nie była pewną, czy jemu wypadałoby spełnić jej prośbę. Odsunął od siebie niedojedzoną przekąskę i za przykładem córki zapalił papierosa.
Po kolacji Fleur puściła w ruch nianolę. Soamesowi przyszły do głowy najgorsze domysły, gdy zobaczył, że córka usiadła na podnóżku przy jego kolanach.