Strona:Joseph Conrad - Między lądem a morzem.djvu/188

Ta strona została przepisana.

— Gdzie Freja? Czy nie było jej tu przed chwilą?
Oznajmiłem mu, że będzie pozbawiony obecności panny Frei przez całą godzinę, aby „wiedział na przyszłość, jak winien postępować“. Na to oświadczył, że z pewnością ja do tego Freję namówiłem i że przykro mu, ale pierwszego lepszego dnia będzie zmuszony mnie zastrzelić. Uważa, że jesteśmy z Freją w zanadto dobrej komitywie. Powiedziawszy to, rzucił się na fotel i usiłował rozmawiać o ostatniej swojej podróży. Ale zabawił mnie niezmiernie fakt, że chłopak cierpiał rzeczywiście. To było widoczne. Głos mu się łamał. Zamilkł i, utkwiwszy oczy we drzwiach, siedział bez słowa z twarzą pełną bólu. Naprawdę! A co jeszcze zabawniejsze, nie upłynęło i dziesięć minut, gdy Freja ukazała się spokojnie na progu. Zostawiłem ich i poszedłem szukać starego Nelsona (czy leż Nielsena) na tylnej werandzie, która była ulubionym jego zakątkiem. Chciałem go wciągnąć w rozmowę, aby, błąkając się po pokojach, nie wtargnął nieświadomie tam, gdzie wcale nie był pożądany.
Wiedział o przybyciu brygu, ale nie przypuszczał, że Jasper zdążył już znaleźć, się przy jego córce. Myślał pewnie, że to niemożliwe w tak krótkim czasie. Naturalnie, ojciec dla córki nie zdobyłby się na coś podobnego. Podejrzewał wprawdzie, że Allen podkochuje się we Frei; wiedziały o tem i ptaki w powietrzu, i ryby w morzu, i większość kupców z archipelagu i wogóle — ludzie wszelkich klas i wszelkiego kalibru, mieszkający w Singapurze; nie był jednak w stanie ocenić, jak dalece jego córka zajęta jest Allenem. Wyobrażał sobie, że Freja za wiele ma rozsądku, aby sobie kimkolwiek głowę zawrócić. Nic podobnego nawet na myśl mu nie przychodziło, gdy siedział na swojej werandzie i gryzł się w prostocie ducha podczas wizyt Jaspera. Przyczyną jego zgryzot były władze holen-