unieruchomionego nawprost Carimaty, z dziobem również na wschód zwróconym. Jego kapitan, Jasper Allen, zatopiony w tkliwych, władczych marzeniach o swojej Frei, nie wstał z leżaka stojącego na tylnym pomoście, aby spojrzeć na Neptuna, który przejechał tak blisko, że kłęby dymu, zionące z krótkiego, czarnego komina, potoczyły się aż między maszty Bonita i zaciemniły na chwilę słoneczną białość żagli poświęconych służbie miłości. Jasper nie odwrócił nawet głowy, aby rzucić spojrzenie. Ale Heemskirk wszedł na pomost i patrzył już z oddali na bryg długo i usilnie, ściskając mocno mosiężną poręcz przed sobą, aż wreszcie ze zbliżeniem się obu statków stracił wiarę we własne siły i schronił się do kajuty z mapami, zatrzaskując drzwi za sobą. Przesiedział tam kilka głuchych godzin, rozmyślając gorzko ze ściągniętą brwią i ustami wykrzywionemi sardonicznym grymasem — niby spętany bezbożną żądzą Prometeusz, którego trzewia wydano na żer dziobowi i szponom upokorzonej namiętności.
Ten gatunek ptaka nie da się odstraszyć równie łatwo jak kurczę. Zwiedziony, oszukany, okpiony, wywiedziony w pole, zbeszczeszczony, wyśmiany — — Bez miłosierdzia. Złowrogi ptak! Porucznik nie miał wcale ochoty stać się pastwą języków na archipelagu jako oficer marynarki, który dostał w twarz od dziewczyny. Czy możliwe, aby kochała naprawdę tego łajdackiego kupczyka? Usiłował nie myśleć, ale dokładne wyobrażenia, gorsze od myśli, osaczyły go w jego schronieniu. Widzi ją — jasna, bliska, wyraźna, plastyczna, barwna, oświetlona zjawa — widzi ją zawieszoną u szyi tego chłystka. Zamyka oczy, aby się przekonać, że niema na to rady. Potem zaczyna ktoś grać na pianinie, blisko, bardzo wyraźnie; Heemskirk zatyka uszy palcami bez żadnego skutku. To wprost nie
Strona:Joseph Conrad - Między lądem a morzem.djvu/247
Ta strona została przepisana.