Ta strona została skorygowana.
wiązawszy do poprzecznego drewna rzemień, powiesił się na nim. Nogi jego znajdowały się ledwie o kilka cali od ziemi; ręce zwisły sztywno; zdawało się, że stoi wyciągnięty na baczność i tuli żartobliwie fioletowy policzek do ramienia. A przytem impertynencko pokazywał spuchnięty język swemu naczelnemu dyrektorowi.