Strona:Joseph Conrad - Opowieści niepokojące.djvu/214

Ta strona została przepisana.

go i wyznałem mu, że patrzeć mogę tylko na jedno oblicze, że słuchać mogę tylko jednego głosu. Poradził mi: „Otwórz przed nią serce, aby ujrzała co się w niem dzieje — i czekaj. Cierpliwość jest mądrością. Może się zdarzyć, że Inchi Midah umrze — a może nasz władca otrząśnie się z lęku przed niewiastą“. Czekałem więc!... Pamiętasz, tuanie, kobietę o zakwefionej twarzy — pamiętasz trwogę naszego władcy przed jej przebiegłością i wybuchami gniewu. Nie chciała puścić od siebie swojej służebnicy — i cóż na to mogłem poradzić? Lecz syciłem głód mego serca krótkiemi spojrzeniami i słowami rzucanemi ukradkiem. Za dnia wałęsałem się po ścieżce wiodącej do kąpieli, a gdy słońce zapadło za lasy, skradałem się wzdłuż jaśminowego żywopłotu, otaczającego dziedziniec kobiet. Mówiliśmy do siebie, nie widząc się nawzajem — przez woń kwiatów, przez zasłonę liści, przez źdźbła wysokiej trawy, stojącej bez ruchu przed naszemi ustami — tak wielka była nasza ostrożność, tak cichy szept naszej wielkiej tęsknoty. Czas mijał szybko... a wśród kobiet lęgły się plotki — a nasi wrogowie czuwali. — Brat mój spochmurniał, ja zaś zacząłem myśleć o zabijaniu i okrutnej śmierci. Ludzie z mego plemienia biorą to, czego pożądają, tak jak i wy, biali. Bywa niekiedy, że wojownik musi zapomnieć o wierności i szacunku. Potęga i władza jest w ręku panujących, ale wszyscy ludzie mają prawo do miłości, do siły i do odwagi. Mój brat powiedział: „Zabierzesz ją z pośród nich. Otośmy obaj jak jeden mąż“. A ja odrzekłem: „Niech się to prędko stanie, bo niemasz dla mnie ciepła w promieniach słońca, które na nią nie padają“. Nadeszła wreszcie nasza godzina, kiedy władca otoczony możnymi wyruszył ku ujściu rzeki na połów ryb przy świetle pochodni. Zebrały się tam setki łodzi, a na białym piasku między wodą a lasem zbudowano szała-