Strona:Jules Verne-Anioł kopalni węgla.djvu/047

Ta strona została uwierzytelniona.

zrozumieli twoje poświęcenie. Możesz więc bez żadnej obawy bronić swej twarzy od poczernienia.
— Jakże ci wdzięczną jestem, panie Franciszku, za ten nowy dowód twojej nade mną opieki! Dziękuję ci, całem sercem dziękuję!




ROZDZIAŁ IV.

Przez cały dzień górnicy obchodzili się z Anną ze szczególną delikatnością, jakby pragnęli wynagrodzić jej brutalne obejście się rano. Usuwali przed nią przeszkody, pilnowali, aby jej nie popychano, nie potrącano, starali się jak najmniejszym obarczać ją ciężarem, nawet wyręczali czasami w pracy, słowem, każdy starał się ulżyć jej i otaczać opieką, jakby z obowiązku.
Anna dziękowała wszystkim z największą delikatnością, i tylko przemyśliwała nad tem, jakby się wywdzięczyć towarzyszom swoim za ich dowody takiej życzliwości i dobroci.