interesującą żmiję?! Nie, kuzynko, mnie ukąsił jakiś owad, którego pochwyciłem i mam wrażenie, iż jest to okaz niezwykły.
— A więc go pan zgnieć i daj nam spać spokojnie — gniewnym głosem zawołał Harris.
— Zgnieść... owad?... ze zgorszeniem zaoponował uczony — szanowny pan zapominać się zdaje, że rozmawia z entomologiem. W dodatku mówiłem przecież, że to być musi jakiś nadzwyczajny okaz, to też cierpliwie doczekam się świtu, ażeby mieć możność rozpoznania mej zdobyczy.
Dick, słysząc to, wyjął z kieszeni elektryczną latarkę i zaświeścił nią uczonemu.
— Boże miłosierny — zawołał ten wtedy radośnie — oto jestem nakoniec wynagrodzony za wszystkie me trudy! Wielkie nadzwyczajne odkrycie, które rozsławi me imię! Czy wiesz, kuzynko, co za owad mnie ukąsił? Mucha tse-tse!
— Czy nie jadowita? — zapytała młoda matka, okrywając zasłoną twarzyczkę swego Janka.
— Jej ukąszenie, rzecz dziwna, aczkolwiek bolesne, nie jest bynajmniej dla ludzi szkodliwe; dla zwierząt natomiast bywa nie rzadko śmiertelne, dla słoni nawet.
Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/143
Ta strona została przepisana.