— Ale w takim razie istnienie tej muchy jest wiadome, jak widzę — zrobiła uwagę pani Weldon — w czem więc leży to twoje niby wielkie odkrycie, kuzynie?
— Bo dotychczas przypuszczano, iż owad ten pleni się w Afryce wyłącznie. Ja. pierwszy w Ameryce go odkryłem!
— Dwunasto-dniowa podróż przez las dziewiczy, bez dróg, w powietrzu dusznem i gorącem, a jednocześnie wilgocią przesyconem, z noclegami pod gołem niebem, na ziemi wilgotnej przeważnie, przy odżywianiu się bardzo niedostatecznem, składającem się z zimnych konserw mięsnych, sucharów i owoców mangowego drzewa — wszystko to, nie mówiąc już nic o moralnych cierpieniach, wyczerpało do ostatnich krańców kobietę przyzwyczajoną do wygód, w jakich żyła dotychczas pani Weldon, Podróż ta była tak uciążliwa, biorąc pod uwagę zabójczy klimat, zwłaszcza, iż wyczerpanymi krańcowo nią byli nawet murzyni, za wyjątkiem Herkulesa, siły którego zdawały się być niezmierzone.