prymitywnej. Milcząc, pokazał przedmiot ten Harrisowi i przemówił z naciskiem:
— Czyż to możliwe, ażeby dzicy krajowcy ośmielili się podchodzić tak blisko ku fermie pańskiego brata?
Amerykanin zmięszał się widocznie.
— Wie pan, że nie pojmuję, jakim się to sposobem stać mogło, widzę wszelako, iż zboczyłem nieco najwidoczniej z drogi. Ferma musi się tutaj znajdować gdzieś blisko, wątpię jednakże, byśmy dziś dojść do niej zdołali. I myślę, że możebyście się państwo tutaj gdzieś rozłożyli na nocleg, ja zaś sam się udam na poszukiwanie drogi?
— O nie, panie Harris, lepiej będzie, byśmy się już nie rozstawali teraz — rzekł stanowczym tonem Dick Sand i niby wypadkowo oglądać zaczął swój rewolwer.
— Zatrzymamy się tutaj na nocleg, przyczem pan pozostanie przy karawanie — mówił dalej Dick, tonem nie dopuszczającym opozycji — ja zaś udam się na poszukiwanie odpowiedniego miejsca.
— Herkulesie — zawołał następnie wódz wyprawy — pomożesz panu Harrisowi rozsiodłać konia i opiekuj się nim aż do mego powrotu, bo czuje się on bardzo dziś zmęczony.
Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/151
Ta strona została przepisana.