żach Afryki — a to pogarszało bardzo ich położenie, ponieważ najprawdopodobniej znajdowali się teraz gdzieś w pobliżu Angoli, dokąd zmierzają wszystkie karawany niewolników.
Młody kapitan nie mylił się w swych przypuszczeniach. Zły los rzucił go istotnie wraz z całą gromadką na tę złowrogą część Afryki, którą w parę lat później przeszedł Stanley poraz pierwszy. Kraina ta, w chwili opowiadanej przez nas historji, była absolutnie nieznana jeszcze; wiedziano jedynie o nadbrzeżnych miastach: Benguelli, na południu i San Paulo de Loada, na północy, do Portugalji należące.
— W głąb kraju natomiast nikt wtedy, powtarzamy, nie ośmielił się zapuścić jeszcze. Klimat zabójczy, bo nazbyt gorący, a jednocześnie wilgotny; tuziemcy dzicy i okrutni, pomiędzy którymi kwitło miejscami ludożerstwo; wojny, jakie różne plemiona staczają między sobą bezustannie; dzikie zwierzęta wreszcie — oto trudności, na jakie narażał się każdy, kto miał odwagę przedrzeć się do ziem wewnętrznych Angoli, tej najbardziej dzikiej prowincji Afryki całej.
Na zwiedzanie ziem tych pierwszy odważył się, w 1816 r., angielski podróżnik Toockwight, który zbadał ujście rzeki Kongo
Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/163
Ta strona została przepisana.