wydostać się na wolność, lecz jeszcze zakraść się pod pokład amerykańskiego okrętu, płynącego do Auclandu, Wcisnąłem się na nim między beczkę wody, a skrzynię sucharów, wyobraź sobie; w ten sposób miałem co jeść w czasie całej podróży. Podróżowałem, jak to już zapewne sam zauważyłeś, najzupełniej jak królowie: incognito.
— Nie płacąc nikomu przytem nic za przejazd — ze śmiechem dodał Harris — no, muszę ci przyznać, iż jesteś trochę bozceremonjalny, mój drogi przyjacielu. Bilet bezpłatny — zdarza się, dość często nawet, lecz zasiadać, nie proszony, do stołu, to już jest, wybacz...
Negoro znów się nachmurzył.
— No, co tam mówić o tych nieprzyjemnościach podróży, w podobnych warunkach odbytej — mówił dalej Harris, widząc niezadowolenie na twarzy przyjaciela. — Tak, czy inaczej jechałeś, osiągnąłeś swój cel, jakim było wydostanie się z San Paulo de Loanda. Powiedz mi lepiej, coś tam porabiał w tej Nowej Zelandji i jak porzuciłeś tę gościnną ziemię Maorisów? Czy powracałeś do nas w tych samych warunkach podróżowania, w jakich stąd wyjechałeś?
— Tego by jeszcze było potrzeba! — odpowiedział z grymasem Negoro — każden
Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/172
Ta strona została przepisana.