człowiek, jeżeli tylko jest uczciwy, kocha swą pracę, więc i ja nie spałem i nie jadłem, myśląc o tem tylko, jakby się wydostać z kraju, w którym niema niewolnictwa. Marzeniem mojem było dostać się jakimkolwiek bądź sposobem do Afryki.
— Pojmuję cię doskonale — z ożywieniem przyznał Harris — boć to przecież z jednej strony zamiłowanie, zaś z drugiej — korzyści wcale nie do pogardzenia! Twa chęć powrotu do Afryki jest więc najzupełniej zrozumiała. Opowiadaj dalej.
— Przez półtora roku.... rozpoczął swą opowieść Negoro i nagle się zatrzymał...
— Harrisie — przemówił szeptem, po chwili — nie słyszałeś wypadkiem szelestu w papyrusach?
— Coś tak jakby... szeptem również odpowiedział Harris, za broń chwytając.
Przez parę minut obaj zacni przyjaciele nasłuchiwali z uwagą, lecz wreszcie Harris broń opuścił, ze słowy:
— Przesłyszeliśmy się. To tylko wiatr głośniej przewiał między łodygami. Opowiadaj więc dalej spokojnie swe ciekawe przygody. Gdy skończysz z przeszłością, łatwiej będzie snuć plany na przyszłość.
Uspokojeni przyjaciele z powrotem zajęli swe dawne miejsca pod bananowem drzewem.
Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/173
Ta strona została przepisana.