dyńcze wypadki, lecz z góry uplanowane czyny zbrodnicze, którymi wola tajemna Negora kierowała.
Lecz kim był właściwie ten nędznik? Oczywiście marynarz, i to marynarz rutynowany, doświadczony, z dużą fachową wiedzą, gdyż inaczej nie byłby on zdolen do konsekwentnego przeprowadzenia tej, z iście szatańską zręcznością pomyślanej intrygi. Lecz jakie wyrachowania tem wszystkiem kierować mogły? Czego pragnął, do czego dążył?
Niemożliwością było odpowiedzieć na te pytania. Przeszłość przeto była gęstemi mgłami tajemnicy przysłonięta. Teraźniejszość za to była przeraźliwie jasną. Boć przecie nie mogło być już żadnej co do tego wątpliwości, iż znajdują się w Afryce centralnej, a więc co bardzo możliwe, w jej części najstraszliwszej w Angoli.
Wiedział jeszcze również i to, że spotkanie Harrisa nie było bynajmniej wypadkowe. Jedynie człowiek, będący w zmowie z Negorem, mógł twierdzić, że to jest Ameryka Południowa, Boliwja, pustynia Atakama...
Twierdząc to wszystko, Harris mógł jedynie wypełniać rozkaz przez Negora mu dany. I z rozkazu Negora, rzecz oczywista, oddalił ich on od morskiego brzegu. Lecz jaki w tem wszystkiem mógł być cel? Oto
Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/185
Ta strona została przepisana.