Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/191

Ta strona została przepisana.

w głąb lasu, na rozkaz byłego kucharza naszego.
— W jakimże mógł on to uczynić celu? Dicku, zastanów się, co mówisz!
— Tego nie wiem. Wiadome mi jest to jedynie, iż powinniśmy jaknajprędzej wracać nad morskie wybrzeże.
Pani Weldon smutnie pokiwała głową.
— Nie dziwi mnie, bynajmniej wiadomość ta — odpowiedziała — ja już od dość dawna wyczuwałam coś niedobrego. Od pierwszej chwili nie dowierzałam człowiekowi temu, aczkolwiek, co przyznaję, ujął mnie on swą uprzejmością.
— Co się teraz z moim Jankiem stanie? — mówiła biedna matka — taka byłam pewna, że w owej fermie znajdę potrzebne lekarstwa. O moje dziecię! Moje biedne dziecię!
— Niech się pani nie martwi, dobra pani Weldon — odezwał się stary Tom — mały Janek natychmiast odzyska zdrowie, gdy tylko się znajdziemy nad brzegami morza. A zresztą, ten przez wszystkich nas umiłowany chłopczyk jest chory o wiele mniej niebezpiecznie, aniżeli się to z pozoru wydaje. Znam ja dobrze te febry tutejsze, które się stają groźne dla tych organizmów jedynie, które przez czas dłuższy