Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/207

Ta strona została przepisana.

Słońce w chwili tej wschodziło właśnie.
Wydźwignięty przez Herkulesa Dick Sand wychylił się poza otwór stożka.
Lecz w tejże chwili stało się coś okropnego. Zaledwie Dick się znalazł na szczycie zrąbanego szczytu mrowiska, gdy usłyszał świst licznych strzał. Przerażony, cofnął się szybko, lecz zdążył w tej krótkiej chwili objąć wzrokiem sytuację.
Cała równina zalana była wodą. i stanowiła jedno wielkie jezioro. Jedyną wyspą jakby, na rozległem morzu tem, stanowił szczyt góry, zauważonej już przez Dicka wczoraj, na którym rosło parę drzew, u stóp których widniały w obecnej chwili liczne namioty dużej jakiejś karawany.
To było na dalszym planie. bliżej, mrowisko, które zajmowali, okrążone było kilkunastoma łodziami, wypełnionymi krajowcami dobrze uzbrojonymi.
Wobec tego młody wódz szybko zeskoczył z bark Herkulesa i w krótkich słowach opowiedział widziane.
Herkules pochwycił broń, to samo uczynili pozostali jego towarzysze, lecz stary Tom ostudził ich zapał i chęć do walki.
— Nie gubcie pani Weldon i jej synka — mówił — Bronić się chcecie? Jak? Zbyt wielka jest wrogów liczba. Bronić się