czugą, znikł w pobliskim lesie, ścigany gradem kul, które jednak nie dosięgły go szczęśliwie.
Po tej utarczce, niepowodzeniem dla oddziału wojska uwieńczonej, wysadzono Dicka, wraz z pozostałą resztą towarzyszy, na brzeg po uprzedniem silnem skrępowaniu ich rąk.
Z ludzi wolnych — niewolnikami się stali.
Zły los, zaiste, sprawił, że Dick ze swą drużyną zmuszony był szukać schronienia w mrowisku, znajdującem się w pobliżu obozu handlarzy niewolnikami. Gdyby nie to, byłby on niewątpliwie się dostał do rzeki Coanzy i jej wodami, na tratwie, dostał się na morskie wybrzeże, na którem wcześniej czy później znalazłby się jakiś ratunek.
Na nieszczęście, stało się inaczej i rozbitkowie nasi znaleźli się w mocy owego araba Ben Hamisa, o którym mówił Harris Negorowi.
Obóz tego handlarza niewolnikami znajdował się cały pod potężnymi konarami jednego olbrzymiego boababa, w cieniu którego