Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/226

Ta strona została przepisana.

sprawnie i szybko przez żołnierzy, z pni drzewnych, które łączono ljanami, obficie rosenącemi nad brzegami rzeki. Przejście przez most podobny było nad wszelkie pojęcie niebezpieczne. Jedna z murzynek w czasie przejścia dostała zawrotu głowy i pociągnęła za sobą w odmęty drugą kobietę, trzymającą dziecko na ręku. Nie starano się nawet ratować ich! Po chwili fale zarumieniły się krwią, a z wody wychyił się czarny łeb krokodyla.
Dn. 28 maja. Przechodziliśmy przez las drzew niezwykle czerwonych; nazywają je „żelaznemi”. Od rana pada deszcz; grunt rozmiękł bardzo, co ogromnie utrudnia pochód. Widziałem Noon. Dźwigała ona z trudem paroletnią dziewczynkę. Ledwo powłóczyła nogami. Całe plecy miała oblane krwią, która jeszcze nie zakrzepła. To ślad bata. Nocą ryki lwów i ujadania szakali były tak głośne, że oka nie można było zmrużyć. Żołnierze zabili już w samym obozie panterę, przyczem jednak zastrzelili również dwie kobiety, a parę ciężko poranili. Około północy liczbę płonących stosów powiększono znacznie. O biedny Herkulesie, jak tam radzisz sobie, w tym lesie, jeżeli naszymi śladami dążysz?
29 i 30 maja. Dają się odczuwać pierwsze chłody tak zwanej „zimy afrykańskiej“,