wielki pies ukazał się na parapecie, utrzymując się z trudem na pochyłości.
— Dicku!... stop! — zakomenderował kapitan.
Pies, na widok zbliżających się, zaczął ujadać gwałtownie, a następnie wyć żałośnie i podbiegać do drzwi, do wnętrza statku prowadzących.
— Czyżby się tam ktoś znajdował? — zrobił uwagę kapitan.
— Uważaj, piesku, uważaj, bo spadniesz, — wołał tymczasem z oddali mały Janek, przesyłając psu powietrzne pocałunki.
Pies na ten głos ucichł nagle, wyciągnął mordę i zaczął węszyć.
W tej samej chwili ze swego kuchennego państwa wyszedł na pokład Negoro i w milczeniu, jak zazwyczaj, zbliżył się ku przodowi statku.
Zaledwie Negoro zaczął się zbliżać ku rozbitemu statkowi, idąc po pokładzie »Pilgrima“, zachowywanie się psa zmieniło się zasadniczo. Ze wściekłem ujadaniem zaczął się rwać ku Pilgrimowi i była chwila, iż chciał się już rzucić do wody.
Brwi Portugalczyka na widok psa zmarszczyły się, a twarz zawsze blada nabrała ziemistych odcieniów. Negoro niczem wszelako nie ujawnił swego wzburzenia, i równie
Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/25
Ta strona została przepisana.