niepocieszny, bo zabrały mi one tym sposobem moją zemstę!
— Jeżeli umarł Herkules, to żyje jeszcze Dingo, a jest on wystarczająco silny, by mógł się porachować z tobą.
— Głupcze! — zawył nieomal nieprzytomny z gniewu Negoro — z Dingiem załatwiłem się od bardzo już dawna. On zdechł, jak zdechną ci wszyscy, którzy się znajdowali na pokładzie „Pilgrima“, gdy ja na nim byłem kucharzem.
— I jak ty sam zdechniesz niezadługo — przybił chłodnym głosem Dick.
Portugalczyk szalał z wściekłości. Już się rzucił na Dicka, by go zadusić gołemi rękoma, lecz się powstrzymał, bo mu przyszło na myśl, że jeżeli zabije swą ofiarę, to tem samem oszczędzi jej tortur. Powściągnął zatem swój gniew i opuścił barak, nakazując jedynie baczne pilnowanie więźnia.
Cała ta scena nie tylko nie osłabiła siły duchowej Dicka, lecz nawet wróciła mu całą, moc i energję.
Zdawało mu się przytem, iż Negoro, który w furji zaczął nim wstrząsać, rozluźnił nieco więzy, ponieważ sznury cisnęły go o wiele mniej teraz. Lecz choćby nawet zdołał wyswobodzić ręce, to cóżby mu z tego przyszło? Przecież wyjść z więzienia nie
Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/260
Ta strona została przepisana.