Było coś wstrząsającego i przerażająco okropnego w tej jednoczęśnej cichej i bezkrwawej śmierci kilkudziesięciu istnień, co tem silniejsze sprawiało wrażenie, iż w chwili, gdy wody potoku zalewać grób zaczęły, na rozkaz królowej zaczęto gasić pochodnie, rzucając je w fale spienionych wód.
Harris i Negoro skłamali, mówiąc Dickowi, że pani Weldon i jej synek — nie żyją. Oboje, wraz z kuzynom Benedyktem znajdowali się od dość już dawna w Kassande.
Pochwyceni z mrowiska, przewiezieni zostali do mniejszego obozu nad rzeką Coanza, skąd pani Weldon odbyła podróż względnie wygodnie wraz z Jankiem, gdyż niesiona w palankinie przez niewolników. Z Jakiej przyczyny miano dla niej takie względy? — pani Weldon nie umiała sobie tego wytłumaczyć. Przybyli do Kassande na tydzień wcześniej przed wielką karawaną, prowadzoną przez Ben Hamisa, Gdy w mieście tem się znaleźli nakoniec, pani Weldon wraz z Jankiem i kuzynem Benedyktem została tak dobrze jak uwięziona w faktorji Alveza.