placu się znajdujący, tak iż wkrótce gardłowe dźwięki, wydawane przez niemowę-czarownika, ginęły absolutnie w chaosie krzyków, wrzasków i wycia tłuszczy całej.
Lecz wszystko to chmur bynajmniej nie rozpraszało, przeciwnie — pociemniały one nawet, a po chwili pierwsze ciężkie krople zbliżającej się ulewy opadać zaczęły.
Fakt ten momentalnie zmienił usposobienie tłuszczy. Zmarszczyły się nawet i brwi królowej.
Mganngha opuścił wtedy ramiona niebu wygrażające i spojrzał po zebranych zdumionym wzrokiem, jakby zapytując ich, — jakim sposobem się to stało, że chmury nie uciekły?
Gdy tak zebranym wielki czarodziej ze zdziwieniem się przyglądał, wzrok jego padł nagle na panią Weldon, która na progu swej chaty przyglądała się wraz z synkiem czarom mgannghi.
Widok białej kobiety podziałał w elektryzujący wprost sposób na czarownika, gdyż podskoczył on ku niej jak obłąkany, a petem zwracając się ku tłumom, groźnym gestem wskazał naprzód na panią Weldon, a następnie na czarne deszczowe chmury, jakby mówił:
— To ona, to ta biała kobieta jest sprawczynią klęski! To ona deszcz sprowadziła!
Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/296
Ta strona została przepisana.